#1 JAK ONE SIĘ ORGANIZUJĄ - Wywiad z Agnieszką "Alkanba"





NOWY PROJEKT – JAK ONE SIĘ ORGANIZUJĄ?



Byłam bardzo podekscytowana, kiedy wpadłam na ten pomysł w lutym. Niestety, wydarzenia związane z wirusem znacząco zniechęciły mnie do jakichkolwiek działań poza tym, co konieczne. Dzisiaj wracam z tym pomysłem po długim czasie i przedstawiam Wam mój nowy projektSeria wywiadów z kobietami...

Ale, ale … będą to niezwykłe wyjątkowe i interesujące kobiety, które zajmują się rękodziełem! Przyjrzymy się kobiecym biznesom opartym na własnych produktach tworzonych w domowym zaciszu. Przede wszystkim skupimy się na tym, JAK ONE SIĘ ORGANIZUJĄ i tak właśnie nazwałam ten projekt : ) Jak wygląda ich życie codzienne, z jakimi poświęceniami wiąże się taki domowy biznes i jak organizują wszystko dookoła? Być może dla którejś z Was będzie to inspiracją do stworzenia własnej marki. Temat jest bardzo na czasie. Większość firm przenosi się do Internetu. Być może to właściwa droga dla wielu z Was. 

Na pierwszy ogień idzie ALKANBA. Kobieta, którą poznałam na Instagramie i jej profil od razu mnie zachwycił. Skierowała nas ku sobie pewnie miłość do książek 😊 Tworzy cudowne rzeczy… Jakie? Przekonajcie się sami. Zapraszam na pierwszy wywiad otwierający serię JAK ONE SIĘ ORGANIZUJĄ!



M : Zaczniemy od czegoś prostego, chyba… Kim jest Alkanba?

A : Alkanba to ja, moja dusza, serducho i ogromna pasja. Każdego składnika po 100 procent! A tak serio – odkąd pamiętam interesowałam się szyciem. Jako dziecko podbierałam babci gałganki i obszywałam lalki. Potem już jako nastolatka zaczęłam szyć dla siebie proste ubrania, worko-plecaki, saszetki (to był czas głębokiej komuny i w sklepach trudno było cokolwiek kupić). 

Po pojawieniu się dzieci zaczęłam dla nich szyć różne drobiazgi typu poduszki, kocyki, kołderki, a nawet letni kapelusik dla córki. Ale tym, co teraz widać pod marką „Alkanba” zajęłam się przez przypadek. Mianowicie jakieś 10 lat temu poszłam z moją wówczas kilkuletnią córką na zajęcia szycia maskotki z gałganków. Z kawałka polaru, kilku guziczków i tasiemek uszyłyśmy wspólnie małego króliczka. Po wyjściu z zajęć postanowiłam obkupić się w niezbędne akcesoria (maszynę, starego, ponad 30 letniego Łucznika dostałam już dużo wcześniej od mamy) i zacząć szyć przytulanki dla moich dzieci. 

Potem, z potrzeby chwili zaczęłam szyć ekotorby z motywami zwierzaków. Aż wpadłam na pomysł KsiążkoOtulaczy i Zakładek.




M: Nie widziałam nigdy wcześniej takich zakładek, zanim trafiłam na Twój profil na Instagramie. Powiedziałam sobie w myślach, ale super! Ale ktoś miał świetny pomysł! No właśnie… skąd pomysł na stworzenie takich produktów i skąd czerpiesz inspiracje do kolejnych wzorów, których są już chyba setki! Liczyłaś, ile różnych zakładek już wyszło spod Twoich rąk?




A : Książki to moja ogromna pasja, to wielka miłość. Czytam kiedy tylko mogę niezależnie od tego, gdzie jestem. Ale mam, a w zasadzie miałam, jedną przypadłość – czytając zjadałam papierowe zakładki. Postanowiłam zatem wykombinować coś, jakąś zakładkę, której nie da się pogryźć. I tak wybór padł na cienki filc, który miałam już w domu ( powstawały wcześniej z niego breloczki i zawieszki ), a którego nie da się skonsumować. Jako pierwszy, wyłącznie na mój użytek powstał podłużny kotek z krawacikiem. A potem uszyłam dla przyjaciółki, potem dla kolejnej…. I tak szyję do dziś. 



Pytasz skąd czerpię pomysły… tak naprawdę to zewsząd! Jestem bacznym obserwatorem otoczenia i potrafię wyłuskać piękne wzory – np. ostatnio widziałam dziewczynę z pięknym misiem koala na bluzce, od razu pomyślałam „no takiego misia to jeszcze nie mam” i po kilku próbach udało mi się uszyć koalę. Ogrom projektów powstało na zamówienie – dziobak, leniwiec, motocykl, rower i wiele innych. Reasumując - ja naprawdę wszędzie widzę wzory, printy na torbach innych kobiet, na tkaninach, na ubraniach.




Nigdy nie pokusiłam się na policzenie wszystkich wzorów. Wiele z nich pozostaje nadal w szufladzie, bo widzę w nich niedoskonałość, ale sama nie potrafię dojść, jak poprawić aby było pięknie. Ale kiedyś policzę. Ale tylko dlatego, że muszę w końcu zrobić remanent w moich formach, bo ciągle czegoś nie mogę znaleźć i mnóstwo czasu przez to marnuję.


M: Która część procesu tworzenia zakładki jest Twoją ulubioną i ile czasu zajmuje stworzenie jednej sztuki łącznie z procesem projektowania?


A : Hmmm….To trudne pytanie. Każdy z tych etapów jest dla mnie fascynujący: rozmyślanie, planowanie, rysowanie, wyszywane. Ten ostatni etap – wyszycie i zobaczenia, jak dany wzór prezentuje się w wersji finalnej jest mocno ekscytujący ale taki moment zupełnie naj ze wszystkich jest wówczas, kiedy wrzucę post z zakładką na Instagram i mogę przeczytać, że się podoba i widzę te szalejące serduszka ! 

PLANER CZYTELNIKA ZNAJDZIESZ TUTAJ


Czas potrzebny na stworzenie zakładki jest bardzo różny – wiele zależy od trudności projektu, od dnia. Czasem wszystko idzie świetnie, a czasem mega pod górkę, bo np. nitka się splatała, źle wycięłam, albo po uszyciu okazuje się że to nie tak jak planowałam i trzeba podpruć, poprawić, a czasem… niestety wyrzucić. Te mniej „zepsute” używamy my, domownicy.


M: Jestem bardzo ciekawa, jak wygląda Twoje stanowisko pracy? Czy masz wydzielone osobne miejsce, pokój do pracy czy tworzysz w różnych miejscach?


A: Taka pracownia z prawdziwego zdarzenia, z posortowanymi tkaninami, dodatkami pasmanteryjnymi to moje ogromnie marzenie! Póki co zasiadam sobie w jadalni, gdzie rozkładam wszystko dookoła robiąc niemiłosierny, ale twórczy bałagan. Niestety praca w jadalni ma swoje plusy i minusy. Plus jest taki że często odwiedza mnie rodzina, przysiadają z herbatą za pogaduchy. A minus to konieczność cowieczornego sprzątania bambetli, żeby następnego dnia w komfortowych warunkach móc zjeść posiłki. 

Przy szyciu lubię mieć włączone radio, muzyka ułatwia mi pracę. 

Tak, jak wspomniałam, koło siebie mam porozkładane wszystko, czego aktualnie potrzebuję, ale poza miejscem pracy musi być idealny porządek czyli posprzątane blaty w kuchni.


M: Ok. Wiem już, gdzie pracujesz, to teraz powiedz mi, jak pracujesz… Jak wygląda typowy dzień Alkanby. Masz wyznaczone godziny, w których pracujesz i nic innego się nie liczy czy może odbywa się to tylko wtedy, kiedy masz natchnienie? I najważniejsze… czy to jest Twoja jedyna praca i źródło utrzymania czy jest też coś poza zakładkami.



Rękodzieło to moje hobby, moja pasja, którym oddaję się po powrocie z pracy …  w korpo. 


Projektuję i szyję zazwyczaj wieczorami i czasem w weekendy. Często jest tak że, wpadam do domu z gotowym pomysłem, który zrodził się gdzieś w czasie powrotu z pracy, i już zaraz, natychmiast muszę go zrealizować ! Na szczęści często mogę sobie pozwolić na takie zachowanie, ponieważ moi domownicy rozumieją moją pasję i bardzo mnie w niej wspierają. Mam w nich pierwszych krytyków, pierwszych testerów nowości, ale też i podpowiadaczy i konsultantów.


M: Wydaje mi się, że Tworzenie takich zakładek wymaga od Ciebie wyjątkowej umiejętności organizacji czasu. Robisz również zakładki na zamówienie (chyba?). Pomagasz sobie listami zadań do wykonania w danym dniu czy może masz już plan działania w głowie? Jak to wygląda?



A: Ponieważ nie utrzymuję się tylko z rękodzieła, mogę sobie pozwolić na szycie wtedy, kiedy mam wenę i czas. Wyjątkiem są specjalne okazje np. targi, na których planuję się wystawić. Wtedy rzeczywiście staram się maksymalnie wykorzystać czas po pracy i weekendy, aby przygotować nowe i aktualne wzory w bardziej „hurtowych” ilościach J Tu bardzo sprawdza się notes, w którym mogę sobie rozplanować ilość i kolor w danym wzorze, konieczne zakupy, wydatki, terminy targów. Ale marzę o takim planerze dla rękodzielnika, gdzie poza tym co wspomniałam, mogłabym jeszcze mieć miejsce na rysunki, kontakty.


Realizując zamówienia, które wymagają uszycia przeze mnie zakładki czy otulacza, zawsze informuję zamawiającego, jaki jest czas oczekiwania (już nauczyłam się przewidzieć, ile mniej więcej czasu zajmuje mi uszycie, gorzej jak zamówienie dotyczy wzoru, którego jeszcze nie szyłam!).


M: Planer Rękodzielnika jest już na mojej liście do zrobienia i na pewno będzie dużym wyzwaniem. Wracając jednak do organizacji Twojej pracy, skoro pracujesz w domu, jak udaje Ci się łączyć pracę z obowiązkami domowymi? Czy zdarza się, że zamiast kolejnego prania wolisz zrobić kolejną zakładkę? To jest na pewno uzależniające, jeśli się robi coś, co się uwielbia.


A: Zdarzają się takie sytuacje, że totalnie nie wyrabiam się np. przed targami albo kupię nowe tkaniny i strasznie chciałabym już coś z nich uszyć a tu po pracy czasu brak ( bo siłownia z synem, bo wywiadówki, bo służbowe spotkanie albo wyjście z przyjaciółkami do kina ). Wtedy biorę sobie dzień czy dwa urlopu. I żeby tak w 100 % wykorzystać ten czas, wcześniej ogarniam wszystkie domowe obowiązki, niczego nie zostawiam sobie na ten dzień.. To z złożenia jest dzień tylko dla moich przyjemności.

M: Zawsze denerwuje mnie to pytanie, zadawane niemal na każdej rozmowie o pracę, ale jednocześnie ciekawi mnie, gdzie Alkanba widzi się za 10 lat? Sama nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie, ale masz jakąś swoją wizję przyszłości?

A: To nie jest wcale takie złe, ani denerwujące pytanie. Ja nie żyję z dnia na dzień, mam marzenia i plany i doskonale wiem jak chciałabym aby wyglądała Alkanba za dziesięć lat! A nawet za dwa czy pięć!

Chciałabym mieć własną pracownię, maleńki lokal w klimatycznym miejscu, gdzie każdy mógłby wpaść do mnie powiedzieć ‘Dzień dobry”, obejrzeć moje prace, ocenić, popatrzeć jak pracuję i napić się aromatycznej herbaty. Chciałabym również zrobić kurs pedagogiczny by móc pracować z dziećmi i uczyć je prac manualnych – szycia, klejenia, ozdabiania. To wszystko robiłabym z moją rodziną i przyjaciółkami. Taki mam plan i usilnie do niego dążę.

M: Jeśli miałabyś możliwość za darmo tu i teraz nauczyć się nowej kreatywnej umiejętności, która Twoim zdaniem rozwinęłaby znacznie Twoją działalność, co by to było?


A: Są dwie sfery, w których nie czuję się pewnie, a jestem przekonana, że pomogłyby mi w rozwijaniu mojej marki – to fotografia i troszkę marketing. Robienie pięknie skomponowanych i oświetlonych zdjęć to dla mnie mega wyzwanie. Cały czas się uczę, podpatruje mistrzów, jednak daleko mi jeszcze do doskonałości.


A w kwestii marketingu – nie chodzi mi o triki marketingowe typu jak wcisnąć produkt klientowi - chciałaby umieć rozpoznawać rynek, preferencje odbiorców by stworzyć swój rynek docelowy gdzie mogłabym pokazać soją twórczość.


M: Bardzo dziękuję Ci za tak inspirujący wywiad. Na koniec powiedzmy jeszcze, gdzie możemy zamówić Twoje zakładki i gdzie znajdziemy galerię Twoich prac.


A: Wszystko co tworzę pokazuję na Instagramie. Znacznie mniej umieszczam na Facebooku. Na portalu etsy.com założyłam profil sklepu „Alkanba” ale póki co nie występuje w nim zbyt wiele produktów. 


Zachęcam zatem do odwiedzania mojej tablicy a Instagramie. 

@alkanba



Tu wszystko jest na bieżąco, a wszelkie pytanie można do mnie skierować w wiadomości prywatnej. 





Ja również bardzo dziękuję za tę rozmowę. To dla mnie ogromne wyróżnienie i zaszczyt!


Mam nadzieję, że spodobał Ci się mój nowy projekt. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania do Agnieszki, śmiało komentuj! Wkrótce następne inspirujące wywiady!






1 komentarz

  1. Swietny wywiad, uwielbiam bezposrednie pytania! I naprawde inspirujacy! Zeby w koncu swoje hobby przeksztalcic w cos wiekszego:)

    OdpowiedzUsuń